środa, 14 stycznia 2015
Od Ritty
Rano obudziłam się i poczłapałam na górę ,drzwi były nadal
zamknięte...Cóż, poszłam na dół gdzie byli już jej rodzice, mama Susan
to rudowłosa kobieta która pracuje na stanowisku sekretarki i wielkiej
firmie a tata to biznesmen którego prawie cały dzień nie ma w domu.
Susan nie miała z nimi łatwo. Zobaczyłam, że rudowłosa kobieta odstawia
filiżankę kawy do zlewu i kieruję się po schodach na górę eleganckim
krokiem, poszłam za nią. Kobieta otworzyła drzwi sypialni Susan, a ja
prześlizgnęłam się przez nogi kobiety prosto do pokoju.Susan spała jak
zabita pewnie gadała tak długo ,że nie ma komu teraz wstać... Kobieta
westchnęła i popatrzała się na mnie i spokojnym głosem powiedziała ,,To
chyba raczej ja muszę z tobą wyjść,, i zeszła na dół po schodach.Wzięła
do ręki smycz i pomachała nią w moją stronę bym podeszła, zaczepiła
smycz o obroże i wyszłyśmy, szczerze nie lubiłam spacerów z matką Susan
były strasznie nudne, chodziłam z nią tylko koło domu... postanowiłam
zawiadomić kobiecie, że chcę iść na luźnej smyczy więc szarpnęłam
wyskokiem w dal smycz a kobieta wypuściła ją z dłoni ,,RITTA !,,
Krzyknęła kobieta lecz ja biegłam już w stronę parku ,,Wrócę sama !,, - pomyślałam. Wbiegłam na jezdnię bez zastanowienia i wtedy nie widziałam
żadnego auta lecz w mig oka już byłam pod kołami auta ,ból jaki wtedy
odczuwałam był okropny... Kierowca wysiadł z auta i w tym samym momencie
podbiegła do niego matka Susan, tłumacząc co się stało. Położyli mnie
na tylnim siedzeniu w aucie i pojechaliśmy do weterynarza. Kiedy kobieta
podeszła do biurka sekretarki i powiadomiła o wypadku otyła czarnowłosa
sekretarka zadzwoniła do biura weterynarza i po skończonym telefonie
pokazała gdzie są drzwi gabinetu, matka Susan kiwnęła głową i Kierowca
auta zaniósł mnie na rękach na stół w gabinecie. Weterynarz jak tylko
zobaczył obrażenia skrzywił się i zapytał ,,Jak to się stało ?,, Wtedy
mężczyzna z samochodu wyjaśnił, że wyjeżdżał zza zakrętu i nie miał szans
by zatrzymać się przed psem. Weterynarz kiwnął głową i powiedział
,,Jeszcze dziś przeprowadzę rendgen i zobaczymy czy łapę będzie trzeba
operować czy nie... Proszę zostawić swój numer telefonu moja sekretarka
zadzwoni do pani wieczorem. Matka Susan zapisała numer telefonu na kartce
i wyszła z gabinetu razem z kierowcą.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
W komentarzach proszę nie zamieszczać kłamstw, przekleństw i niedotyczących sfory informacji. Jeśli nie należysz do bloga podpisz się "Nienależący do sfory", a jeśli należysz "~~Sibi*" lub "/Sibi*".
*Oczywiście imię swojego psa