- Rose!, Rose wyjdź proszę.
Po kilku chwilach usłyszałem cichy szloch. Zastrzygłem uszami, a kiedy już namierzyłem skąd pochodzi podbiegłem do drzewa.
- Rose! - krzyknąłem znów.
Nagle zza drzewa ujawnił się puszysty ogon Rose. Uśmiechnąłem się do siebie i usiadłem przed drzewem.
- Rose, dlaczego się ukrywasz? Skąd wiesz, że mogę cię skrzywdzić? Rose, też muszę się do czegoś przyznać...
Poczekałem chwilę.
- Raz kiedy przysiadłem razem z Alpen na ławce w parku, Alpen spytała mi się czy ktoś mi się podoba. Wtedy nie byłem pewien, dlatego zaprzeczyłem jednak teraz już wiem... - znów odczekałem.
Wstałem z miejsca i okrążyłem drzewo. Stanąłem obok Rose po czym usiadłem i złapałem ją za łapę. Ta przestraszyła się i odruchowo spojrzała się na mnie
- Nie płacz - oznajmiłem.
Rose odwróciła głowę w drugą stronę.
- Jak nie mam płakać, kiedy wszyscy mnie odrzucają?
Chwyciłem jej głowę i skierowałem ją na mnie.
- A ja jakoś tu jestem.
Przemilczała.
- I zrobię coś czego nie powinienem. - polizałem ją lekko w policzek.
Ta uniosła głowę a potem spojrzała się na mnie pytająco.
- Rose, też coś do ciebie czuję.
Rose?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
W komentarzach proszę nie zamieszczać kłamstw, przekleństw i niedotyczących sfory informacji. Jeśli nie należysz do bloga podpisz się "Nienależący do sfory", a jeśli należysz "~~Sibi*" lub "/Sibi*".
*Oczywiście imię swojego psa