Wróciłam z parku po bieganiu. Nie wyspałam się zbytnio w nocy, więc szybko zasnęłam. Było już pod wieczór- około 16. Chciałam się jeszcze rozruszać i pooddychać świeżym powietrzem. Wyszłam z domu. Laura dalej nie dawała znaku życia. Strasznie się martwiłam. Miałam nadzieję, że wróci całą i zdrowa.
- Hej! - krzyknęła znajoma twarz.
To Huragan pomyślałam i podbiegłam do niego. Miałam nadzieję, że mnie czymś zagada, żebym znowu nie myślała o Laurze- mojej właścicielce.
Huragan? Poradzisz coś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
W komentarzach proszę nie zamieszczać kłamstw, przekleństw i niedotyczących sfory informacji. Jeśli nie należysz do bloga podpisz się "Nienależący do sfory", a jeśli należysz "~~Sibi*" lub "/Sibi*".
*Oczywiście imię swojego psa